Rozbój w biały dzień
No maj jak na razie to katastrofa. Pan od koparki, który kopał nam drogę z leksza nas oskubał. Umówiliśmy się na kopanie ale Przemek musiał wyjechać i Pan został bez nadzoru. Dziś rano zadzwoniliśmy ile się należy, jak zobaczyłam minę Przemka to już wiedziałam że nie jest dobrze. Okazało się że 800 zł a miało być 85 zł za godzinę (do wykopania był pas 70 m 3 m szerokości do ściągnięcia 30 cm ziemi). Sąsiedzi nas dopiero później oświecili że Pan pracował max 4 godziny a z moich obliczeń wynika że skasował nas jak za 10 porażka. Jeszcze jak mu o tym powiedzieliśmy to stwierdził że tak dużo bo było twardo (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy ile faktycznie kopał) i jak będziemy robić fundamety to żeby dzwonić brak mi słów. Na pocieszenie Pan od kamienia okazało się ok i mimo że nie zbyt było mu to na ręke dziś przyjechał podsypać trochę już drogę a w dodatku na ochotnika przyszli sąsiedzi do pomocy. Morał taki, że od teraz stoimy i pilnujmey każdego (ciekawa na ile starczy nam tej asertywności :) ) Nawet dowóz reszty kamienia przesuneliśmy na za 2 tygodnie jak Przemek będzie w domu i załatwi urlop (choć Pan wygląda na uczciwego). Z tego co policzyłam to zanim zaczniemy wogóle budowę to wydamy jakieś 12 000 z naszego wątłego budżetu. Dziś nawet się zastanawialiśmy czy nie olać tego wszystkiego i nie kupić mieszkania, czyli przyszedł pierwszy kryzys . Byłam tak zła że nawet nie chciało mi się zrobić zdjęcia naszej przyszłej drodze. W każdym bądź razie Panu od tej koparki już dziękujemy.